Wata cukrowa, randka i super wieczór.

czerwca 26, 2019

Wata cukrowa, randka i super wieczór.

Piękny wieczór, zachód słońca, niebiesko-fioletowo-różowe niebo, kocyk rozłożony na piasku, jezioro u stóp i on - moja miłość.

Ale zaczęło się to tak:

Godzina 20 wyjeżdżamy z domu i podążamy w nieznanym - tylko dla mnie - kierunku.
Szyby zsuniete na maxa, żeby powiew rześkiego powietrza dostał się do auta, cicha muzuka w tle, z nowej płyty i mały korek na torach.
10 minut później ruch wznowiony i można jechać dalej.
Jazda mija szybko, przyjemnie i bez komplikacji. Gdy jesteśmy blisko celu, On prosi bym zamknęła oczy i nie podglądała, więc spełniam prośbę i czekam niecierpliwie.
Wiem tylko tyle, że wjeżdżamy do małego lasu i później czuję, jak auto spowalnia i zatrzymuje się całkowicie.
"Nie otwieraj jeszcze oczu" - słyszę tylko, a potem cichy trzask i zgrzyt otwieranych drzwiczek od strony pasarzera.
On chwyta mnie za rękę i prowadzi tam, gdzie chcę.
Odwraca mnie delikatnie w wybranym przez siebie kierunku i pozwala otworzyć oczy..
Nie czekam ani chwili i rozchylam powieki.
To co mi się ukazuje, zapiera mi dech w piersi.
Nigdy, ale to nigdy w życiu nie widziałam tak pięknego widoku.
Wyobraźcie sobie "morze w górach".
Stoję na "klifie" zrobionym  z  twardego piasku na wysokości kilkunastu metrów od wody.
Przede mną rozciąga się jezioro, las i błękitno-różowe niebo. Słońce ucieka z horyzontu, ale jeszcze na kilka minut pozostanie w tej pozycji, tworząc piękny krajobraz, jak ze snu.
Rozkładamy biały koc pod drzewem i kładziemy się koło siebie oglądając uciekające promienie słoneczne.
Na plaży jest zaledwie kilka osób i błoga cisza. Można się wyłączyć, lub przeciwnie, przemyśleć kilka spraw.
Czas mija nieubłagalnie szybko, jak za mrugnięciem oka.
Patrzymy na siebie, rozmawiamy o planach na nadchodzące "jutro".
Patrzę mu w oczy, on się uśmiecha i jestem szczęśliwa.

Zachęcam do obserwacji i komentowania :)
Zostaw po sobie ślad, a chętnie zajrzę do ciebie!
Miłego dnia/wieczoru.