Zm臋czona ca艂ym tygodniem szko艂y, mia艂am wreszcie upragniony weekend.
Poniedzia艂ek:
6.40. Niezno艣ny budzik daje zna膰 o swoim istnieniu. Niech臋tnie wyci膮gam r臋k臋 spod cieplutkiej ko艂dry i przesuwam palcem po wy艣wietlaczu telefonu. Przecieram zaspane oczy i kilkakrotnie mrugam w ciemno艣ci. Zapalam po omacku lampk臋 nad 艂贸偶kiem, a moje oczy reaguj膮 strasznie na nag艂e o艣wietlenie. Mija kilka minut, a ja zn贸w widz臋. Si臋gam po okulary i wyskakuj臋 szybko z 艂贸偶ka. Poranna rutyna ogarni臋ta, 艣niadanie zjedzone, dochodzi pi臋tna艣cie po si贸dmej, a ja zakluczam drzwi od mieszkania i wsiadam do auta Kam. Witam si臋 i nasze poranne pogaduchy maj膮 sw贸j pocz膮tek. P贸艂 godziny p贸藕niej jeste艣my na miejscu i niech臋tnie idziemy w stron臋 CEZ'U. Siadamy na sto艂贸wce, witamy si臋 z ekip膮, odbieramy klucze i przechodzimy do szatni. Przebrani w fartuchy idziemy na praktyki. Dostajemy zadania, mamy 1.5 h na zrobienie kilku da艅 i zabieramy si臋 do pracy, bo wszystko musi by膰 na czas. P贸藕niej smakowanie, szybkie porz膮dki i o godzinie 12 poznajemy swoje oceny. 5 z egzaminu z pewno艣ci膮 jest mi艂膮 niespodziank膮 na ten dzie艅馃槉.
Wtorek:
5.40 /5.50. Chyba najbardziej znienawidzona godzina w ca艂ym tygodniu, a powtarza si臋 trzykrotnie. Dzie艅 jak co dzie艅. Przetarte powieki, zaspane oczy, szybka rutyna i tym razem autobus. Godzinna jazda z gromad膮 niezbyt porz膮dnych ludzi, kt贸rzy nie potrafi膮 mie膰 szacunku do ciszy. S艂uchawki w uszy, ulubiona playlista i ods艂oni臋te okno. Widoki te same co ka偶dego dnia przez trzy lata. Ale nadal podziwiam bo niekiedy pojawi si臋 lisek, a innym razem zaj膮c.
Docieram do szko艂y, godzina 8.00 i lekcje czas zacz膮膰. Ten dzie艅 tygodnia bywa zno艣ny dopiero od trzeciej godziny. Niestety m贸j wtorkowy plan zaczyna si臋 dwoma godzinami jezyka angielskiego, kt贸rego z ca艂ego serducha nienawidz臋.
P贸藕niej matma, wiadomka, spoko przedmiot, a p贸藕niej same zawodowe.
艢roda:
Co tydzie艅 w 艣rod臋, powtarzam sobie, 偶e jestem ju偶 na szczycie i teraz ju偶 tylko z g贸rki. Gdyby ten dzie艅 by艂 chocia偶 przyjemy. Niestety, pami臋tacie jak wy偶ej pisa艂am o kiepskim planie? Ot贸偶 w 艣rody mam same j臋zyki. Rosyjski, angielskie, polski, dodatkowo dwa zawodowe, z kt贸rych najbardziej si臋 ciesz臋. Po ca艂ym dniu, zm臋czona psychicznie wracam do domu i jedyne o czym marz臋, to o przytuleniu si臋 do mojego ch艂opaka❤馃挍.
Czwartek:
Czwartki z regu艂y bywaj膮 jednymi z lepszych dni w ca艂ym tygodniu. Tym razem jednak tak nie by艂o.
Angielski, dwa hisy, dwie chemi臋 wf i matma. Uwierzcie mi, to nic dobrego. Ju偶 na pierwszej lekcji jestem bardziej zm臋czona ni偶 na pocz膮tku, hisy s膮 straszne, z powodu prowadz膮cej, kt贸ra nie wiem jakim cudem dosta艂a t臋 prac臋, ale z pewno艣ci膮 powinna i艣膰 na emerytur臋. Prowadzi cztery tematy w jednym, a na sprawdzianach daje co艣, czego nie by艂o. To chyba nie jest normalne. Ten czwartek by艂 chyba najgorszym, ale spokojnie, prze偶y艂am!
Pi膮tek:
To z d e c y d o w a n i e m贸j ukochany dzie艅 w szkole. I nie chodzi o to, 偶e jest ostatni. Po prostu mam tak lu藕ne lekcje, 偶e mi艂o mi si臋 idzie do szko艂y. Ten pi膮tek te偶 by艂 super!
Z rana wf, na kt贸rych dawk臋 艣miechu, kt贸r膮 dostarczy艂y艣my sobie z dziewczynami, wystarcza艂a na ca艂y dzie艅!
P贸藕niej polski i mi艂e rozmowy, religie i super oceny oraz pami臋膰 dyrektora, kt贸ry rozda艂 z okazji Dnia Kobiet "bo偶e kr贸wki" z cytatami. O zacytuje Wam m贸j, tylko p贸jd臋 po zeszyt!
"Uroczy艣cie og艂aszamy, 偶e 偶ycie ludzkie powinno by膰 przekazywane poprzez rodzin臋 za艂o偶on膮 przez ma艂偶e艅stwo, jedno i nierozerwalne, podniesione dla chrze艣cijan do godno艣ci sakramentu" 艣w. Jan XXIII
P贸藕niej zawodowe i lekcja wychowawcza.
Wszyscy siadamy, po艂owa lekcji mija... Nagle wstaje Tomek i og艂asza.
"Niestety prezent dla was dziewczyny jeszcze nie dotar艂, poniewa偶 przesy艂ka mia艂a by膰 dwa dni temu, ale s膮 komplikacje"
I koniec, 偶adnych 偶ycze艅 grupowych ani nic z tych rzeczy. Od razu wszystkie pomy艣la艂y o tym samym (zapomnieli o dniu kobiet).
Troch臋 s艂abo, ale c贸偶.
Godzina 15.27 wchodz臋 do autobusu, a kierowca Piotrek cz臋stuje cukierkiem w ten wyj膮tkowy dzie艅. Bior臋 jednego, dzi臋kuje i przechodz臋 na koniec autobusu. Siadam wygodnie, zak艂adam s艂uchawki i trzy minuty p贸藕niej autobus rusza. Po kilku minutach jazdy, ch艂opak wyci膮ga cukierki i cz臋stuje wszystkie dziewczyny z ty艂u autobusu. Zdejmuj臋 s艂uchawki, s艂ucham 偶ycze艅, biore cuksa i dzi臋kuje.
I wtedy do mnie dociera, 偶e na tym 艣wiecie s膮 jeszcze mili ludzie馃槃.
W mieszkaniu od razu bior臋 gor膮cy prysznic, przebieram si臋 w uszykowany wcze艣niej str贸j, jem obiad, ogarniam si臋, pakuj臋 i gotowa czekam na swojego faceta.
Wieczorem przychodzi upragniona chwila, gdzie mog臋 si臋 z nim przywita膰 i mocno przytuli膰. Dostaje przepi臋kn膮 r贸偶臋 i czekoladki. Wk艂adam kwiata do wazonu i podziwiam jego pi臋kno.
Kilka godzin p贸藕niej, pakuje ostatnie rzeczy i wsiadam do auta. Jedziemy do Bubu.
Weekend zdecydowanie jest najpi臋kniejszym czasem w ci膮gu tygodnia, bo w ko艅cu mog臋 po艣wi臋ci膰 go swojej mi艂o艣ci!❤❤
Poniedzia艂ek:
6.40. Niezno艣ny budzik daje zna膰 o swoim istnieniu. Niech臋tnie wyci膮gam r臋k臋 spod cieplutkiej ko艂dry i przesuwam palcem po wy艣wietlaczu telefonu. Przecieram zaspane oczy i kilkakrotnie mrugam w ciemno艣ci. Zapalam po omacku lampk臋 nad 艂贸偶kiem, a moje oczy reaguj膮 strasznie na nag艂e o艣wietlenie. Mija kilka minut, a ja zn贸w widz臋. Si臋gam po okulary i wyskakuj臋 szybko z 艂贸偶ka. Poranna rutyna ogarni臋ta, 艣niadanie zjedzone, dochodzi pi臋tna艣cie po si贸dmej, a ja zakluczam drzwi od mieszkania i wsiadam do auta Kam. Witam si臋 i nasze poranne pogaduchy maj膮 sw贸j pocz膮tek. P贸艂 godziny p贸藕niej jeste艣my na miejscu i niech臋tnie idziemy w stron臋 CEZ'U. Siadamy na sto艂贸wce, witamy si臋 z ekip膮, odbieramy klucze i przechodzimy do szatni. Przebrani w fartuchy idziemy na praktyki. Dostajemy zadania, mamy 1.5 h na zrobienie kilku da艅 i zabieramy si臋 do pracy, bo wszystko musi by膰 na czas. P贸藕niej smakowanie, szybkie porz膮dki i o godzinie 12 poznajemy swoje oceny. 5 z egzaminu z pewno艣ci膮 jest mi艂膮 niespodziank膮 na ten dzie艅馃槉.
Wtorek:
5.40 /5.50. Chyba najbardziej znienawidzona godzina w ca艂ym tygodniu, a powtarza si臋 trzykrotnie. Dzie艅 jak co dzie艅. Przetarte powieki, zaspane oczy, szybka rutyna i tym razem autobus. Godzinna jazda z gromad膮 niezbyt porz膮dnych ludzi, kt贸rzy nie potrafi膮 mie膰 szacunku do ciszy. S艂uchawki w uszy, ulubiona playlista i ods艂oni臋te okno. Widoki te same co ka偶dego dnia przez trzy lata. Ale nadal podziwiam bo niekiedy pojawi si臋 lisek, a innym razem zaj膮c.
Docieram do szko艂y, godzina 8.00 i lekcje czas zacz膮膰. Ten dzie艅 tygodnia bywa zno艣ny dopiero od trzeciej godziny. Niestety m贸j wtorkowy plan zaczyna si臋 dwoma godzinami jezyka angielskiego, kt贸rego z ca艂ego serducha nienawidz臋.
P贸藕niej matma, wiadomka, spoko przedmiot, a p贸藕niej same zawodowe.
艢roda:
Co tydzie艅 w 艣rod臋, powtarzam sobie, 偶e jestem ju偶 na szczycie i teraz ju偶 tylko z g贸rki. Gdyby ten dzie艅 by艂 chocia偶 przyjemy. Niestety, pami臋tacie jak wy偶ej pisa艂am o kiepskim planie? Ot贸偶 w 艣rody mam same j臋zyki. Rosyjski, angielskie, polski, dodatkowo dwa zawodowe, z kt贸rych najbardziej si臋 ciesz臋. Po ca艂ym dniu, zm臋czona psychicznie wracam do domu i jedyne o czym marz臋, to o przytuleniu si臋 do mojego ch艂opaka❤馃挍.
Czwartek:
Czwartki z regu艂y bywaj膮 jednymi z lepszych dni w ca艂ym tygodniu. Tym razem jednak tak nie by艂o.
Angielski, dwa hisy, dwie chemi臋 wf i matma. Uwierzcie mi, to nic dobrego. Ju偶 na pierwszej lekcji jestem bardziej zm臋czona ni偶 na pocz膮tku, hisy s膮 straszne, z powodu prowadz膮cej, kt贸ra nie wiem jakim cudem dosta艂a t臋 prac臋, ale z pewno艣ci膮 powinna i艣膰 na emerytur臋. Prowadzi cztery tematy w jednym, a na sprawdzianach daje co艣, czego nie by艂o. To chyba nie jest normalne. Ten czwartek by艂 chyba najgorszym, ale spokojnie, prze偶y艂am!
Pi膮tek:
To z d e c y d o w a n i e m贸j ukochany dzie艅 w szkole. I nie chodzi o to, 偶e jest ostatni. Po prostu mam tak lu藕ne lekcje, 偶e mi艂o mi si臋 idzie do szko艂y. Ten pi膮tek te偶 by艂 super!
Z rana wf, na kt贸rych dawk臋 艣miechu, kt贸r膮 dostarczy艂y艣my sobie z dziewczynami, wystarcza艂a na ca艂y dzie艅!
P贸藕niej polski i mi艂e rozmowy, religie i super oceny oraz pami臋膰 dyrektora, kt贸ry rozda艂 z okazji Dnia Kobiet "bo偶e kr贸wki" z cytatami. O zacytuje Wam m贸j, tylko p贸jd臋 po zeszyt!
"Uroczy艣cie og艂aszamy, 偶e 偶ycie ludzkie powinno by膰 przekazywane poprzez rodzin臋 za艂o偶on膮 przez ma艂偶e艅stwo, jedno i nierozerwalne, podniesione dla chrze艣cijan do godno艣ci sakramentu" 艣w. Jan XXIII
P贸藕niej zawodowe i lekcja wychowawcza.
Wszyscy siadamy, po艂owa lekcji mija... Nagle wstaje Tomek i og艂asza.
"Niestety prezent dla was dziewczyny jeszcze nie dotar艂, poniewa偶 przesy艂ka mia艂a by膰 dwa dni temu, ale s膮 komplikacje"
I koniec, 偶adnych 偶ycze艅 grupowych ani nic z tych rzeczy. Od razu wszystkie pomy艣la艂y o tym samym (zapomnieli o dniu kobiet).
Troch臋 s艂abo, ale c贸偶.
Godzina 15.27 wchodz臋 do autobusu, a kierowca Piotrek cz臋stuje cukierkiem w ten wyj膮tkowy dzie艅. Bior臋 jednego, dzi臋kuje i przechodz臋 na koniec autobusu. Siadam wygodnie, zak艂adam s艂uchawki i trzy minuty p贸藕niej autobus rusza. Po kilku minutach jazdy, ch艂opak wyci膮ga cukierki i cz臋stuje wszystkie dziewczyny z ty艂u autobusu. Zdejmuj臋 s艂uchawki, s艂ucham 偶ycze艅, biore cuksa i dzi臋kuje.
I wtedy do mnie dociera, 偶e na tym 艣wiecie s膮 jeszcze mili ludzie馃槃.
W mieszkaniu od razu bior臋 gor膮cy prysznic, przebieram si臋 w uszykowany wcze艣niej str贸j, jem obiad, ogarniam si臋, pakuj臋 i gotowa czekam na swojego faceta.
Wieczorem przychodzi upragniona chwila, gdzie mog臋 si臋 z nim przywita膰 i mocno przytuli膰. Dostaje przepi臋kn膮 r贸偶臋 i czekoladki. Wk艂adam kwiata do wazonu i podziwiam jego pi臋kno.
Kilka godzin p贸藕niej, pakuje ostatnie rzeczy i wsiadam do auta. Jedziemy do Bubu.
Weekend zdecydowanie jest najpi臋kniejszym czasem w ci膮gu tygodnia, bo w ko艅cu mog臋 po艣wi臋ci膰 go swojej mi艂o艣ci!❤❤
Brak komentarzy:
Zach臋cam do zostawienia komentarza! ✌