Ko艅cze sprz膮ta膰 pok贸j, zapalam swoj膮 now膮 艣wieczk臋 o zapachu bzu i si臋gam pami臋ci膮 do ostatniej spontanicznej wycieczki. 

Godzina 5.30 wychodz臋 z autobusu i w powietrzu czuj臋 zapach mojego weekendu. Dni pracy sko艅czone, mo偶na odpocz膮膰, co艣 porobi膰. 
Wchodzimy do mieszkania, biegn臋 po kluczyki od auta - w ko艅cu kupi艂am swoje! - w r臋k臋 chwytam par臋 jeans贸w i zbiegam po schodach na parter. On czeka na mnie ju偶 gotowy, r贸wnie偶 przebrany w czyste ubranie, zamykamy drzwi i idziemy do samochodu. 
Prowadzi sw贸j pojazd, a ja rozkoszuj臋 si臋 widokiem wschodz膮cego s艂o艅ca. Jedziemy w miejsce, kt贸re wybra艂 za nasz cel i musz臋 przyzna膰, 偶e robi wra偶enie! 
Wyskakujemy z auta i biegniemy przed siebie, g艂o艣nio si臋 pod艣miechuj膮c. Opadaj膮ca mg艂a wygl膮da zjawiskowo na tle ca艂ej reszty. 
Robimy sobie kilka zdj臋膰, a ja znowu czuj臋 rado艣膰, mog膮c ponownie wr贸ci膰 do fotografii, kt贸r膮 ostatnio strasznie zaniedba艂am. 
Czas p艂ynie w innym tempie, tak jakby przybra艂 nowy rytm specjalnie dla naszej dw贸jki. Napawam si臋 nowym widokiem natury i poraz kolejny utwierdzam si臋 w przekonaniu, 偶e 艣wiat jest pi臋kny. Z u艣miechem na twarzy i w przemoczonych butach, wracamy z powrotem do samochodu i jedziemy w jeszcze jedno miejsce porobi膰 kilka zdj臋膰. M贸j model przyjmuje r贸偶ne pozy, a ja 艣wietnie si臋 bawi臋 wcielaj膮c si臋 w rol臋 fotografa. Zdj臋cia wygl膮daj膮 zjawiskowo i nie trzeba robi膰 po tysi膮c uj臋c. Po kilku minutach wracamy pod mieszkanie, wsiadamy do mojego samochodu i ruszamy, tym razem w miejsce wybrane przeze mnie. 
Uczucie jakie mi towarzyszy przy prowadeniu jest nie do opisanie. Czuj臋 si臋 wolna, cho膰 jeszcze lekko zestresowana. 


Po jakim艣 czasie doje偶d偶amy na miejsce, wychodzimy na zewn膮trz i kierujemy si臋 w stron臋 jednego z wielu pomost贸w. Gdy ju偶 mamy na niego wchodzi膰, zauwa偶amy 艂ab臋dzie. Podchodz臋 do nich najdelikatniej jak potrafi臋 i robi臋 kilka zdj臋c z ukrycia, tak aby mnie nie zaatakowa艂y. Wiecie jakie 艂ab臋dzie s膮 szybkie?! Nie 偶ycz臋 nikomu takiej pogoni, haha. Trzy uj臋cia i znikam im z drogi, bo ten bia艂y dziwnie zaczyna si臋 kr臋ci膰, wi臋c lepiej nie kusi膰 losu. Dajemy im spok贸j i idziemy drug膮 stron膮 stawu, przez najd艂u偶szy most. Decyzja ta okazuje si臋 bardzo dobr膮, bo nagle do g艂owy przychodzi mi kilka pomys艂贸w na zdj臋cia i jak si臋 domy艣lacie, robimy je. 
Raz ja Jemu, raz On mi. Ca艂y czas mamy przy tym 艣wietn膮 zabaw臋. Przechodzimy dooko艂a ca艂ego stawu i zatrzymujemy si臋 przy jednym z wi臋kszych pomost贸w. Stawiam telefon na 艂awce, ustawiam samowyzwalacz, a My robimy r贸偶ne g艂upie pozy. W tle ptaki 艣piewaj膮 pi臋kn膮 melodi臋, 艣wierszcze graj膮 do rytmu, a twarz owiewa nam poranna bryza. Zapach 艣wie偶o艣ci wgryza si臋 w no偶d偶a, 偶e a偶 mi艂o oddycha膰. Postanawiamy wraca膰 do domu, bo baterie w telefonie padaj膮, a ja jak to ja, najwi臋kszy zmarzluch, zaczynam marudzi膰, 偶e zimno...


2 komentarze:

Zach臋cam do zostawienia komentarza! ✌