Liberec, Czechy.

sierpnia 07, 2019

Liberec, Czechy.

Kiedy wpiszecie hasło "Liberec" w wyszukiwarkę, będziecie mogli przeczytać między innymi to:

Liberec - miasto w północnych Czechach nad Nysą Łużycką, stolica kraju libereckiego, położony u podnóża Ještěda. Jest to piąte pod względem wielkości miasto w Czechach. 

Niewiele wam to mówi, prawda?
Szczerze mówić, ja do niedawna nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca.
Całkowicie spontanicznie, wraz z rodziną się tam wybrałam. Po prostu kupiliśmy bilety, a już następnego dnia po śniadaniu, weszliśmy do pociągu i odbyliśmy 2h podróż w jedną stronę.
Widoki za oknem były oszałamiające, ale to co zobaczyłam na miejscu!

Lubię poznawać nowe miejsca, kulturę, architekturę i ludzi.
Będąc w Libercu (czy tak to się odmienia?) cała moja ciekawość i wątpliwość zostały rozwiane.

Miejsce tak piękne, że spacerując między uliczkami, czułam się jak w bajce i zapragnęłam mieć kiedyś tam sesje w pięknej, długiej, balowej sukni.
Mój aparat, przewieszony na szyi był w ciągłym użytku. Nie pamiętam kiedy ostatni raz robiłam tyle zdjęć!
Chodziliśmy totalnie po omacku, ale i tak zobaczyłam piękno tego miasta. Zauroczyłam się totalnie w architekturze. Budynki, tak piękne zaprojektowane, że miałam ochotę narobić zdjęć, a później wydrukować je sobie w formie pocztówek.

Czułam się troszkę dziwnie, otoczona nieznanymi osobami, w dodatku nie znając języka, którym się porozumiewają.
Z jednej strony było to przyjemne - nie musiałam się martwić tym co mówią, mogłam skupić się na rozszyfrowaniu słów, jednocześnie uciekając od swoich myśli - z drugiej zaś strony trochę byłam przerażona nie wiedząc co się dzieje.

Odniosłam wrażenie, że ludzie tam są bardzo, nie wiem jak to określić, ale nie zwracają na ciebie uwagi. Spojrzą się na ciebie raz z zaciekawieniem, ale nie patrzą się nachalnie non-stop i to mi się podobało, bo zazwyczaj jestem wiecznie na celowniku oka, gdyż ludzi zaskakuje mój wzrost, hahah.

Byłam zaskoczona tym, że toalety publiczne - nawet w galerii - były płatne, co jest dosyć kłopotliwe, kiedy nie masz koron czeskich.

W tę spontaniczną podróż wybraliśmy się bez wcześniejszego przewalutowania pieniędzy i po dyskusji stwierdziliśmy, że w Czechach też nie chcemy tego robić.
Skupiliśmy się w 100% na zwiedzaniu, a nie na zakupach. I tak, da się przeżyć cały dzień bez grosza przy duszy (choć w tym przypadku korony czeskiej.)

Druga rzecz, która mnie zaskoczyła, odbyła się na rynku. Przechodząc usiedliśmy na ławkach i wysłuchaliśmy występu pewnej grupy.
Dwóch mężczyzn grało na instrumentach, a kobieta tańczyła i śpiewała do Boga, dziękując mu za ten dzień. Na koniec piosenki, podziękowała nam, widowni za to, że poświęciliśmy swój czas na obejrzenie tego i ponownie zaczęła tańczyć.
Osobiście mnie trochę przerażała, ponieważ jej oczy były nieobecne, miała wielki uśmiech na twarzy i tanczyła jak małe dziecko, ale komuś mogło się to spodobać.
Tę małą podróż uważam za udaną i cieszę się ogromnie, że miałam możliwość być w Czechach.

A wy byliście gdzieś za granicą?
Jakie jest wasze ulubione miejsce na ziemi?
Moje oczywiście to Kraków i Wrocław!
Ale lubię poznawać nowe miejsca.


Zachęcam was do obserwacji i komentowania!
Jeśli post się wam spodobał, możecie udostępnić go dalej, albo przesłać link do znajomych.
Dziękuję, że jesteście i życzę miłego dnia xoxo


Zakazuje kopiowania, używania i pożyczania moich zdjęć bez mojej zgody.